Happening dla zabicia czasu
Niemcy dudnili nieprawdopodobnie długim i
miarowym krokiem po całym mieście, uradowani z frajdy jaką daje
bycie najeźdźcą. Akurat przechodzili z butami koło okna
mieszkania, w którym dwaj mili panowie w dystyngowanych mundurach
snuli pogawędki, a dla zabicia czasu robili kanapki. W pokoju
gościnnym siedział Tadeusz, a w kuchni krzątał się Antoni.
- Słuchaj Tadziu, abstrahując już od
faktu iż Stalin odgrażał się że nam zrobi z dupy kolorowe
jarmarki a zamiast ryja będziemy mieć koguciki na druciku, inny
problem jest - podjął temat Antoś krojąc pomidora.
- Jaki mianowicie? - Tadeusz rozsiadł
się na kanapie i zapalił cygaro, złośliwie kiepując do paprotki.
Wypuszczał dym strojąc różnie dziwaczne miny, co bardzo
denerwowało papugę gospodarza.
- No bo - Antoś myślał jak ubrać
nagie myśli w słowa - No bo ... byłem w Sopocie dziś nad ranem i
chodniki nie były zarzygane.
- Czyli, że co mianowicie jest istotą
twojej wypowiedzi? - Tadeusz nie rozumiał, czy kolega mu tu czasem
czegoś złośliwego nie insynuuje więc rozejrzał się przezornie po bokach.
- Porządek jest - w tonie głosu
Antosia pobrzmiewało oburzenie - Ordnung, bezczelny niemiecki.
- No tak - przytaknął drugi mężczyzna
- A nie powinno być?
- Już nie pamiętasz co śpiewał
Kazik u cioci na imieninach? - zapytał - Trzeba podjąć działania
marketingowe mające na celu zmianę tendencji rynkowych. Poprzez
działania black marketingu i z pomocą spółek joint venture oraz
najemników łasych na udziały w konsorcjum możemy podbić giełdy
miejscowe i zagraniczne. Rynkową bessę trzeba pokonać i podzielić
jej skórę, wtedy hossa nas odwiedzi.
Tadeusz Bór- Komorowski zbaraniał.
Nigdy nie lubił tej korporacyjnej nowomowy i unikał ją, niczym
jego małpowaci praprzodkowie tygrysa szablozębnego.
- Mów do mnie po polsku - rzekł
stanowczo - Za często obracasz się między cichociemnymi, i za
bardzo próbujesz być jednym z nich - pozwolił sobie na szczerość.
- Im się w dupach poprzewracało od tych anglicyzmów. A jak chcesz
gości zaprosić, to mnie uprzedź. Umyję za wczasy podłogę i
odkurzę żyrandole.
Antoś poczuł się dotknięty tą
uwagą, na jego twarzy zagościła mina kwaśna jak ogórek którego
plasterki nakładał teraz na kanapki. Bór wypuścił poprzednią
wypowiedź w niebyt, głośno sapiąc. Parsknął krótko a następnie
zacharczał aż poczuł flegmę na języku. Nie mając gdzie splunąć,
przełknął i popił herbatą.
- Musimy Tadziu coś zrobić - wyjaśnił
biznes plan - i to takie coś zrobić, żeby chodniki w Sopocie nad
ranem znowu bywały zarzygane, a nie jak do tej pory... kto to
widział żeby lśniły jak jajca psa znudzonego pucybuta. Musisz
zebrać konkretny "team" i zrobić trochę spekulacji na
rynku wąsików, coby wiedzieli że długoterminowe pożyczki i tak
muszą zostać spłacone
Antoś kroił kanapki na małe
kwadraciki. Z miny można było wywnioskować, iż zdawał się
rozumieć puentę idei.
- Z chłopakami będzie problem –
Antoni wstrzymał ruchy nożem i spojrzał na kolegę - Miecz i pług
urządza imprezę na biuletyn.pl, wrzucili informacje że chcą
"zmienić tytuł powieści Sienkiewicza na mniej inwazyjny.
Sugerują "Mieczem i Pługiem". Chcą też wprowadzenia
drugoplanowego bohatera, imigranta powracającego po latach z USA do
ojczyzny. I konkurs na najlepszą karykaturę hasła "Święty
spokój w Trzeciej Rzeszy". Nawet bataliony chłopskie obiecały
pomóc, pod warunkiem zapewnienia im możliwość organizacji akcji
informacyjnej i sposobności rozdania kilka folderów, które teraz
drukują w ciemnych piwnicach. Może być ciężko zebrać jakąś
ekipę - wyjaśnił istotę sprawy blokującej dalsze działania.
Tadzia takie wyjaśnienie nie zrażało.
- Z Sienkiewiczem im nie przejdzie.
Ostatnio jacyś wariaci próbowali zmienić "Pana Tadeusza"
na "Panią Romualdę", i też nie przeszło.
- Ja myślę że im się uda, Miecz i Pług
w drodze kompromisu zrezygnował z postaci księdza który wymadla u
Boga kule ogniste walące z nieba w Kozaków. Zamiast tego, pożrą
ich piranie w trakcie corocznej kąpieli. Tak czy owak każdy
oczekuje jakiejś imprezy, bo... - zamyślił się - ... mają
rozdawać kapcie z wizerunkiem Karola Strassburgera i długopisy
markowe sponsorowane przez producenta ołówków. Może się nie
udać.
- Coś wymyślisz - sztachnął się
cygarem po czym zapytał zniecierpliwiony:
-No i gdzie ci żołnierze?
(cdn)
-No i gdzie ci żołnierze?
(cdn)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz