środa, 3 lutego 2016

Poderwanie do lotu - część 7




* * *

      Dziewczyna sprawnie zrobiła zakupy w osiedlowym sklepie nie wdając się w niepotrzebne pogawędki ze sprzedawcą. Szybko opuściła sklep obładowana reklamówkami i tak skierowała się do swojej klatki, pod którą nie bez trudu udało jej się otworzyć toporne drzwi kamienicy. Chwilę później siedziała już przy stole z sąsiadką, popijając herbatę dumali nad treścią tajemniczego rysunku. Wystarczyło by Alzacja wspomniała o nielicznych elementach obecnych na obrazku, by kobieta natychmiast zasugerowała że droga i znak na skraju pustyni będącej alegorią sytuacji kobiety w biurze – symbol wykrzyknika w żółtym trójkącie  – mają sugerować ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem zaś otwarta koperta w rogu może oznaczać ujawnienie jakiejś tajemnicy.
     – Najlepiej chyba będzie jak zbanuję niebawem ten adres mailowy – stwierdziła młoda kobieta i odgoniła myśli łykiem herbaty.
     – Najdziwniejsze – wtrąciła nagle trzymając uniesioną filiżankę – że znów w biurze czuję się momentami jak człowiek. Spodziewałam się kolejnej porcji uszczypliwości z strony Frontu Zjednoczenia, a tymczasem dzisiaj nawet małego sarkazmu nie usłyszałam.
      Starsza kobieta umieściła łyżeczkę w pustym kubku i dłonią pogładziła blat stołu.
     – Zapewne odczuwasz to podświadomie – odezwała się. – Twój instynkt samozachowawczy podpowiada ci, że coś jest nie tak. Jak widzisz, największym wrogiem nie jest zagrożenie widoczne, a to nieosiągalne dla dnia słonecznego, uknute gdzieś w okolicy. Pamiętaj że już sam cień takiego przeciwnika może narobić nie lada smrodu – powiedziała starsza kobieta. Młodsza słuchała skupiona.
     - Może intuicja dobrze ci podpowiada? – zasugerowała sąsiadka. - Może oni faktycznie knują coś przeciwko tobie na większą skalę? Musisz się mieć pa baczności w tej wężowni.
     - Wężowni? - Alzacja zdawała się ożywić na to słowo.
     - Toż twoje miejsce pracy to klatka pełna węży – podsumowała starsza pani – Pełno niebezpieczeństw, nieprzyjemnie i kąsanie się po bokach.
      Niezbyt pocieszona i zadumana Alzacja przeszła do w pokoju obok, podeszła do klatki i wystraszonemu w środku kosowi dosypała nieco ziarenek. Następnie obserwowała go przez chwilę z daleka. Szybko stwierdziła że jedyne czego może mu brakować, to odrobina świeżego powietrza. Znów przeszła przez pokój i delikatnie uchyliła okna po czym wyszła z pomieszczenia ostrożnie zamakając drzwi.
      Nie zamieniając już z sąsiadką ani słowa, wyszła na korytarz. Zamknęła za sobą drzwi, po czym wróciła do swojego mieszkania. Krzątała się po nim jakiś czas, nie mogąc skupić się na niczym konkretnym. Zła na siebie zasiadła przed laptopem i w następstwie czasu na ekranie w którymś momencie wyświetlana była zawartość jej skrzynki mailowej.
     Miała już wyłączyć komputer, gdy przypadkiem wyświetliły jej się opcje monitoringu logowania, z którego wywnioskowała, że na jej skrzynkę od dwóch dni logują się dziwne adresy.
     Momentalnie poczuła jakby ktoś ją dosłownie przywalił stalowym młotem w sam środek głowy. Odpychała jeszcze przez moment te myśli, ale to musiałoby być jedyne możliwe wytłumaczenie. I wraz z nim, wiążą się kolejne. "Jaka ty głupia jesteś" – pomyślała młoda dziewczyna wyłączając komputer.
      Sępy dobrały się do prywatności, bo nie wystarczyły potyczki biurowe. Ciekawią się tym, czym tak bardzo gardzą. W mailach połowy nie tylko jej życia można się doczytać, oraz najbardziej prywatnych spraw. Uświadomiwszy sobie całą sytuację, Alzacja nie czuła wściekłości a dziwną obojętność z pewną dozą bezradności, poczucie to nie opuściło jej już do końca dnia. Popadała w w dziwne obsesje lęków przypominając sobie poszczególne maile, które trzymała w archiwum. We śnie zaczęła odczuwać gniew, który potęgował się przez całą noc.
      Obudziła się zlana potem, w dziwnym, innym niż zawsze, nastroju. Wstała, pościeliła łóżko i zaczęła bardzo niechętnie zbierać do pracy, od której najchętniej by się teraz jakoś wymigała spędzając resztę dnia pod kocem. Mało brakowały, by tak się stało. Z letargu wyrwał ją dzwonek do drzwi. Dziewczyna już nawet z samej ciekawości poszła otworzyć, sprawdzić kogo niesie o tak nietypowej godzinie. Na klatce stała jej sąsiadka i raczej nie wyglądała na zadowoloną.
     - Wyobraź sobie, że wziął i spierdolił, niewdzięcznik jeden – odezwała się niespodziewanymi słowami w progu mieszkania młodej kobiety. – Wpadnij do mnie za moment, nim wyjdziesz – powiedziała i małymi krokami skierowała się w stronę schodów, do swojego mieszkania. Alzacja, mocno zdezorientowana sytuacją sprzed momentu niepewnym ruchem ręki zamknęła drzwi.


(cdn.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz