Alzacja podeszła do półki,
szukając książki mogącej zawierać potrzebne jej informacje. Pierwsza książkę, jaką znalazła w poszukiwanej dziedzinie, sprawiała wrażenie mocno naukowej, pisanej jednak niezbyt przystępnym językiem. W
dodatku była to tak gruba bryła, że stała na tej półce chyba tylko jako
podpórka dla innych książek.
Kobieta wertowała wśród pozostałych tytułów, jednak nie znalazła jak do tej pory nic ciekawego. Sięgnęła w końcu po opasłą książkę, z pomarańczową mozaiką na okładce. Podniosła głowę i rozejrzała się po salonie. "Że też człowiek musi chodzić do pracy" – przeszło jej przez myśl, gdy wertowała rozdziały. Zatrzymała wzrok na kilku ostatnich stronach, i zaczęła czytał coś przez chwilę w skupieniu
- Odnośnie aniołów piszą coś o postaciach u Homera – mruknęła po dłuższej chwili. – Z książki wynika, że najbliżej naszego wyobrażenia aniołów był Eros, posłaniec między bogami a ludźmi - podsumowała i przewróciła kilka kolejnych stron.
- Jednak skrzydła i włócznie rzadko im się wtedy przypisuje, jako atrybuty – Alzacja cały czas wyciągała informacje z tekstu – charakterystyczne są albo dla Ateny, bądź dla Nike.
- Nike? - Starsza kobieta odezwała się z drugiego końca salonu – Bogini zwycięstwa, dająca nadzieję.
– I po co jej włócznia i kolumny? - zapytała Alzacja nie przerywając lektury. Po chwili zamknęła książkę i odłożyła na półkę.
- Nic więcej w raczej nie znajdę – stwierdziła ze skwaszoną miną i spojrzała na sąsiadkę.
- Włócznia może być atrybutem konfliktu bądź walki, sprzeczki. - powiedziała starsza kobieta spokojnym tonem.
- Kolumny zaś – dodała po chwili zastanowienia - mogłyby służyć jedynie do naprowadzenia na poprawną interpretację postaci w środku. Jaka była reszta treści?
Alzacja wzruszyła ramionami, jakby nie miała już ochoty rozmawiać na ten temat. W pamięci tworzyła scenariusze z najgorszych cech charakteru jakimi mógł posłużyć się auto.
- A pani zdaniem, o co tu chodzi? Może to jakiś kolejny ich żart? – zapytała.
- Wątpię – odparła staruszka wyraźnie zamyślona nad czymś. -Póki co, jeszcze niewiele możemy wnioskować po intencjach autora - uznała kobieta. Alzacja ożywiła się w jednej chwili.
- Pani poczeka moment – rzuciła przemierzając salon w stronę drzwi. Chwyciła torbę ze swoimi zakupami, ubrała buty i wybiegła z mieszkania. Trwało chwilę, gdy jej nie było. Starsza pani pod jej nieobecność uporządkowała stolik, zanosząc filiżanki i talerze do kuchni.
Młoda kobieta wróciła po kilku minutach do mieszkania, z szeleszczącą kartką w dłoni. Zdjęła buty, przekręciła zamek w drzwiach i weszła do salonu.
- To nie ma najmniejszego sensu – powiedziała i rozłożyła kartkę trzymaną w dłoni.
- Effupi... - zaczęła dukać, nieudolnie starając się rozczytać znaki - eyo... solus ul nuntiarem tibi.
- Może 'effugi'? – zapytała sąsiadka.
- 'Effugi' też jest możliwe – stwierdziła Alzacja, próbując okiełznać wzrokiem seledynową czcionkę.
- Może tam jest napisane 'Effugi, ego solus, ut nuntiarem tibi'? - zapytała staruszka. Alzacja spojrzała jeszcze raz na wydruk. Zgadza się.
- Tak, może być właśnie coś takiego – stwierdziła. - Wie pani co to znaczy?
Starsza kobieta podeszła do półki z książkami i chwyciła z górnej półki Biblię w czarnej okładce.
- Najwyraźniej treść jest bardziej zawiła, niż się nam pierwotnie zdawało. Jestem pewna, że to zdanie powtarza się w którejś z ksiąg w Starym Testamencie – powiedziała i położyła książkę na stole.
- Ale co znaczy? - powtórzyła zniecierpliwiona Alzacja. Starsza pani westchnęła i zamyśliła się. Chwila wydłużała się jak w poczekalni u dentysty. "Chyba nigdy mi nie powie" – wątpliwości zaczęły nachodzić Alzację w myślach. Sąsiadka wstała i odłożyła Biblię, po czym wróciła na swoje miejsce.
- "Ja jeden przeżyłem i uciekłem, by ci o tym donieść" – powiedziała, siadając. Pojedyncze słowa brzmiały w głowie, więc przewijała je kolejno, by zrozumieć sens zdania. Chociaż zbliżyć się do niego. Byle wyciągnąć z tego zdania coś więcej, niż tylko poszczególne słowa.
- Czyżbyś miała cichego sojusznika, który cię wspiera? – zapytała po chwili starsza kobieta .-Jeśli tak, to dziwaczne bardzo ma sposoby komunikacji.
- A jeśli to znaczy coś innego? - Alzacja zmartwiła się.
- Nie bądź beksa – starsza kobieta szybko ucięła temat. - Możliwe bardziej, że masz w tym gnieździe szerszeni sojusznika, który daje ci znać o swoim istnieniu.. - Kobieta zamyśliła się na chwilę. - Może jak i ty, nie lubi presji społecznej? Dlatego wyraża się w taki sposób.
- Ale czemu robi to tak zawile?
- Może właśnie tą miarą powinnyśmy mierzyć ten potencjalny strach? Może boi się reakcji reszty? - zasugerowała sąsiadka.
- Tchórz zwykły – burknęła Alzacja -Takie rzeczy mówi się prosto w oczy.
- Kochana, obawiam się, że nie wytrzymałabyś dłuższego spojrzenia obcej osoby – oceniła spokojnie starsza pani. - A z tego indywiduum taki sam tchórz, jak i ty.
Alzacja miała mocno odmienne zdanie. Jeśli dobrze odczytali intencje autora, to młoda kobieta uznała je za oburzające, zastanawiając się nad konkretnymi pobudkami.
- O ile nasza interpretacja jest poprawna, wynika z niej, że osoba która to wysłała, tam siedzi wśród reszty – powiedziała Alzacja oburzonym tonem głosu. – Inaczej po co ukrywać swój przekaz pod tyloma symbolami?
Starsza pani westchnęła i pochyliła się nad stolikiem, położyła łokieć na blat i dłonią podparła głowę.
- Inteligentna bestia.
- Przecież to najprędzej manifestacja psychopatycznych zamiarów jakiegoś zboka! – Alzacja miała już dość tego wszystkiego i wybuchła, gdy podświadomie zorientowała się że zamiast rozumieć coraz bardziej, zaczyna coraz bardziej nie rozumieć.
- Może się mu spodobałaś? - zażartowała starsza pani.
- To było do przywidzenia, przy moim pechu - podsumowała Alzacja - Niecały miesiąc w nowym miejscu, i dowiaduję się, że pracuję z potencjalnym psychopatą. A ten jest pierwszym, o którym nam wiadomo.Czemu moja osoba musi przyciągać zazwyczaj tylko samych szajbusów?
Kobieta wertowała wśród pozostałych tytułów, jednak nie znalazła jak do tej pory nic ciekawego. Sięgnęła w końcu po opasłą książkę, z pomarańczową mozaiką na okładce. Podniosła głowę i rozejrzała się po salonie. "Że też człowiek musi chodzić do pracy" – przeszło jej przez myśl, gdy wertowała rozdziały. Zatrzymała wzrok na kilku ostatnich stronach, i zaczęła czytał coś przez chwilę w skupieniu
- Odnośnie aniołów piszą coś o postaciach u Homera – mruknęła po dłuższej chwili. – Z książki wynika, że najbliżej naszego wyobrażenia aniołów był Eros, posłaniec między bogami a ludźmi - podsumowała i przewróciła kilka kolejnych stron.
- Jednak skrzydła i włócznie rzadko im się wtedy przypisuje, jako atrybuty – Alzacja cały czas wyciągała informacje z tekstu – charakterystyczne są albo dla Ateny, bądź dla Nike.
- Nike? - Starsza kobieta odezwała się z drugiego końca salonu – Bogini zwycięstwa, dająca nadzieję.
– I po co jej włócznia i kolumny? - zapytała Alzacja nie przerywając lektury. Po chwili zamknęła książkę i odłożyła na półkę.
- Nic więcej w raczej nie znajdę – stwierdziła ze skwaszoną miną i spojrzała na sąsiadkę.
- Włócznia może być atrybutem konfliktu bądź walki, sprzeczki. - powiedziała starsza kobieta spokojnym tonem.
- Kolumny zaś – dodała po chwili zastanowienia - mogłyby służyć jedynie do naprowadzenia na poprawną interpretację postaci w środku. Jaka była reszta treści?
Alzacja wzruszyła ramionami, jakby nie miała już ochoty rozmawiać na ten temat. W pamięci tworzyła scenariusze z najgorszych cech charakteru jakimi mógł posłużyć się auto.
- A pani zdaniem, o co tu chodzi? Może to jakiś kolejny ich żart? – zapytała.
- Wątpię – odparła staruszka wyraźnie zamyślona nad czymś. -Póki co, jeszcze niewiele możemy wnioskować po intencjach autora - uznała kobieta. Alzacja ożywiła się w jednej chwili.
- Pani poczeka moment – rzuciła przemierzając salon w stronę drzwi. Chwyciła torbę ze swoimi zakupami, ubrała buty i wybiegła z mieszkania. Trwało chwilę, gdy jej nie było. Starsza pani pod jej nieobecność uporządkowała stolik, zanosząc filiżanki i talerze do kuchni.
Młoda kobieta wróciła po kilku minutach do mieszkania, z szeleszczącą kartką w dłoni. Zdjęła buty, przekręciła zamek w drzwiach i weszła do salonu.
- To nie ma najmniejszego sensu – powiedziała i rozłożyła kartkę trzymaną w dłoni.
- Effupi... - zaczęła dukać, nieudolnie starając się rozczytać znaki - eyo... solus ul nuntiarem tibi.
- Może 'effugi'? – zapytała sąsiadka.
- 'Effugi' też jest możliwe – stwierdziła Alzacja, próbując okiełznać wzrokiem seledynową czcionkę.
- Może tam jest napisane 'Effugi, ego solus, ut nuntiarem tibi'? - zapytała staruszka. Alzacja spojrzała jeszcze raz na wydruk. Zgadza się.
- Tak, może być właśnie coś takiego – stwierdziła. - Wie pani co to znaczy?
Starsza kobieta podeszła do półki z książkami i chwyciła z górnej półki Biblię w czarnej okładce.
- Najwyraźniej treść jest bardziej zawiła, niż się nam pierwotnie zdawało. Jestem pewna, że to zdanie powtarza się w którejś z ksiąg w Starym Testamencie – powiedziała i położyła książkę na stole.
- Ale co znaczy? - powtórzyła zniecierpliwiona Alzacja. Starsza pani westchnęła i zamyśliła się. Chwila wydłużała się jak w poczekalni u dentysty. "Chyba nigdy mi nie powie" – wątpliwości zaczęły nachodzić Alzację w myślach. Sąsiadka wstała i odłożyła Biblię, po czym wróciła na swoje miejsce.
- "Ja jeden przeżyłem i uciekłem, by ci o tym donieść" – powiedziała, siadając. Pojedyncze słowa brzmiały w głowie, więc przewijała je kolejno, by zrozumieć sens zdania. Chociaż zbliżyć się do niego. Byle wyciągnąć z tego zdania coś więcej, niż tylko poszczególne słowa.
- Czyżbyś miała cichego sojusznika, który cię wspiera? – zapytała po chwili starsza kobieta .-Jeśli tak, to dziwaczne bardzo ma sposoby komunikacji.
- A jeśli to znaczy coś innego? - Alzacja zmartwiła się.
- Nie bądź beksa – starsza kobieta szybko ucięła temat. - Możliwe bardziej, że masz w tym gnieździe szerszeni sojusznika, który daje ci znać o swoim istnieniu.. - Kobieta zamyśliła się na chwilę. - Może jak i ty, nie lubi presji społecznej? Dlatego wyraża się w taki sposób.
- Ale czemu robi to tak zawile?
- Może właśnie tą miarą powinnyśmy mierzyć ten potencjalny strach? Może boi się reakcji reszty? - zasugerowała sąsiadka.
- Tchórz zwykły – burknęła Alzacja -Takie rzeczy mówi się prosto w oczy.
- Kochana, obawiam się, że nie wytrzymałabyś dłuższego spojrzenia obcej osoby – oceniła spokojnie starsza pani. - A z tego indywiduum taki sam tchórz, jak i ty.
Alzacja miała mocno odmienne zdanie. Jeśli dobrze odczytali intencje autora, to młoda kobieta uznała je za oburzające, zastanawiając się nad konkretnymi pobudkami.
- O ile nasza interpretacja jest poprawna, wynika z niej, że osoba która to wysłała, tam siedzi wśród reszty – powiedziała Alzacja oburzonym tonem głosu. – Inaczej po co ukrywać swój przekaz pod tyloma symbolami?
Starsza pani westchnęła i pochyliła się nad stolikiem, położyła łokieć na blat i dłonią podparła głowę.
- Inteligentna bestia.
- Przecież to najprędzej manifestacja psychopatycznych zamiarów jakiegoś zboka! – Alzacja miała już dość tego wszystkiego i wybuchła, gdy podświadomie zorientowała się że zamiast rozumieć coraz bardziej, zaczyna coraz bardziej nie rozumieć.
- Może się mu spodobałaś? - zażartowała starsza pani.
- To było do przywidzenia, przy moim pechu - podsumowała Alzacja - Niecały miesiąc w nowym miejscu, i dowiaduję się, że pracuję z potencjalnym psychopatą. A ten jest pierwszym, o którym nam wiadomo.Czemu moja osoba musi przyciągać zazwyczaj tylko samych szajbusów?
(cdn...)